Mam depresję i wychodzę do ludzi

O swojej depresji, miłości i związkach w szczerej rozmowie opowiada Wiktor, Mr. Bear Poland 2016.

Miałeś depresję
Mam. To jest choroba, która zostaje na całe życie.

Tzn., że przez cały rok Twojego misterowania byłeś w depresji?
(chwila ciszy) Tak.

Są różne rodzaje depresji, np. sytuacyjna, po utracie kogoś bliskiego.
Jedna wywołana jest czynnikami zewnętrznymi, jak ta o której wspomniałeś, a druga wewnętrznymi, uwarunkowana genetycznie, która ja mam.

14456647_1123912484369780_315345741_o

Jak funkcjonuje się z depresją?
Trzeba nauczyć się oswajać demona, z którym się żyje. Trzeba to zaakceptować.

W odbiorze społecznym często depresja rozumiana jest jako migrena. Niewiele osób wie, że wskutek tej choroby osoby mają problemy z kontaktami z ludźmi, nie wychodzą z domu, nie myją się, nie jedzą, cierpią na bezsenność, a wyjście z łóżka, żeby nawet pójść do ubikacji zajmuje kilka godzin.
Wszystko to jest prawdą, zależy tylko od stopnia nasilenia depresji.

Codziennie chodzisz do pracy na godz. 8-9.00 rano, mieszkasz daleko od pracy, więc musisz wstać o określonej godzinie i wykonać cały zestaw czynności. Nie wyglądasz na osobę z depresją.
Leczę się na depresję od 12 lat, więc to jest kwestia jej oswojenia. Niestety w polskim lecznictwie jest głównie używana lekoterapia, a to nie jest jedyne rozwiązanie. Lekoterapia jest dobra przy depresji zewnętrznej, kiedy potrzeba wyciszenia, substytutu do przetrwania tego okresu. Umrze ktoś bliski, masz trudny okres w swoim życiu, zbieg różnych wydarzeń, które nie pozwalają normalne egzystować. Wówczas leki są jak najbardziej pomocne.
Natomiast kiedy depresja towarzyszy przez całe życie potrzebna jest taka terapia, która pokaże, jak z tym żyć, jak to sobie oswoić. To nie jest łatwe, bo tak naprawdę na co dzień czuję się, jakbym miał na plecach jakiś ciężar, który jest zawsze z Tobą. Nie ma leku na depresję, to choroba nieuleczalna i trzeba być przygotowanym, że to może powrócić w najmniej oczekiwanym momencie życia.

W najmniej oczekiwanym momencie, czyli normalnie funkcjonujesz i nagle nie chce Ci się wyjść z łóżka?
Nagle czuję niechęć, pustkę, nie wiem czym to jest spowodowane. I wiem, że wróciła moja przyjaciółka depresja.

Jak ją wtedy pokonujesz?
To jest nauka, tłumaczenie sobie dlaczego warto wstać z łóżka, dlaczego warto iść się umyć, dlaczego warto nastawić pralkę, czy warto zgarnąć rzeczy ze stołu, czy ugotować obiad. Każdy ma swoje indywidualne powody.

Ten proces trwa u Ciebie szybciej niż zwykle w przypadku depresji?
Nie sądzę. To jest kwestia rutyny, którą się wyrabia. Na przykład, co sobotę sprzątam i nie ma zmiłuj. Chodzę spać o tej i o tej godzinie, wstaję o tej i tej. To jest przyjęcie siebie w jakieś ryzy niestety. Bardzo często pojawiały się zarzuty wobec mnie, że jestem mało spontaniczną osobą, że czują, jakby była na mnie jakaś maska. Ja nie udaję kogoś, tylko musiałem narzucić sobie ryzy funkcjonowania, aby móc być w społeczeństwie. Musiałem trochę zatracić siebie, ale albo będę leżał, albo sobie narzucę konkretne ryzy i trochę maskę. To też jest nauka uśmiechu.

Uśmiechasz się bardzo szeroko i sprawiasz wrażenie, że sztucznie.
Mało kto wie, że mam depresję.

14408046_1123911247703237_1788672003_o

Dostrzegasz pozytywy życia?
Tak. Nauczyłem się tego (śmiech). Przypomina mi się rozmowa z moim lekarzem, po paru tygodniach takiego egzystowania. Jedna z pierwszych takich terapii lekarz pyta się mnie: “Panie Wiktorze, ale musi Pan z czegoś czerpać przyjemność”. Odpowiedziałem “W sumie tak, z palenia papierosów” [obecnie Wiktor rzucił palenie – przyp. red.].

Faktycznie palenie papierosów jest taką autentyczną radością, czerpaniem radości z życia?
Nie do końca. Wiem, że to nie jest racjonalne, ale palenie to jest to, co zawsze ze mną było. Coś odchodzi, coś przychodzi, ale papierosy są zawsze.

Długo palisz?
O dziwo nie, pierwszy papieros był zapalony bardzo młodo, ale regularnie od 18 roku życia.

Chodzisz codziennie do pracy?
Staram się.

A masz sytuacje, w których zdarza się, że nie jesteś w stanie iść do pracy?
Oczywiście, że tak.

Nie idziesz do pracy i nie masz przez to kłopotów?
To nie jest częste, natomiast oczywiście jest to częstsze niż u ludzi bez depresji. Urlopy na żądanie dawno mam już wykorzystane. Porozmawiałem szczerze z przełożonym, że mam taką, a nie inną sytuację życiową i jest on świadomy, jaka to choroba i akceptuje to. To nie jest tak, że zapiłem i nie jestem w stanie być w pracy. To nie pozwala mi wyjść z domu i niestety nic tego nie zmieni.

Długo takie coś trwa?
Staram się, żeby to był jeden dzień maksymalnie, ale są i dłuższe okresy. Mój najdłuższy okres to były trzy miesiące.

Trzy miesiące nie wychodziłeś z domu?
Tak.

Jak wtedy odżywiałeś się?
Musisz kogoś poprosić, żeby ci coś przyniósł. Masz wstręt do społeczności. Boisz się wychodzić do ludzi.

No właśnie, bo depresja objawia się tym, że tak naprawdę to jest lęk, brak sensu.
Tak, często towarzyszą jej stany lękowe.

Wychodzisz do sklepu, spotykasz obcych ludzi i ich się boisz?
W takim momencie nie.

Nie rozumiem.
W depresji nie myślisz, bo nie jesteś w stanie wyjść na klatkę schodową. Wszystko zależy od natężenia. W maksymalnym nie jesteś w stanie wyjść z łóżka, nie pójdziesz pod prysznic, nie wspominając o pójściu do sklepu. Myślisz tylko o tym, żeby spać. To jest główne zadanie, o ile nie ma bezsenności, bo to jest bardzo częste przy depresji. Mój rekord to 7 dni bez snu.

Jak się potem czułeś?
Każdy nawet drobny ruch wydaje się szybki. To jest dramat, koszmar, bo ja wtedy chodziłem do pracy. 7 dni nie spałem i chodziłem codziennie do pracy. Od tamtej pory zawsze mam w domu tabletki nasenne.

W depresji jesteś na totalnym zwolnieniu w stosunku do rzeczywistości?
Jestem w innej rzeczywistości. Chodzi o świat wewnętrzny, nie dostrzega się świata zewnętrznego. To jest podobne do introwertyzmu, tylko że w depresji odczuwa się siebie bardzo mocno. Wszystko w sobie jest w stanie wywołać płacz, lęk, bo wszystko odczuwa się bardzo, bardzo osobiście. Wiem, że trudno to zrozumieć osobom, które może tego nie doświadczyły. Mogą mówić “kopnij się w dupę i weź się w garść”.

Każda trudna sytuacja może być przyczyną wywołania stanu depresji.
Potencjalnie.

Co może być przyczyną wywołania tego stanu?
Brzydka pogoda. Minimalizujesz to ryzyko, poprzez ćwiczenie swojego charakteru, swojej psychiki, przez ćwiczenie uśmiechu, czy pozytywnego myślenia. Ale może się okazać, że przez trzy dni pada deszcz i tego czwartego dnia, też pada deszcz i nie jesteś w stanie wyjść do pracy.

Pada od paru dni, jak się czujesz?
Fatalnie. Dobrze, że mnie nie widziałeś wczoraj. Byłem naprawdę jak bezdomny.

14442573_1123911267703235_715587805_n

Jaką rolę w depresji może odegrać miłość?
Nie można myśleć, że miłość naprawi psychikę, czy problemy. To nie działa w ten sposób. Wejść w związek można w momencie, kiedy jest się w stanie kontrolować depresję. To podobny mechanizm, jak z kompleksami. Miłość nie jest po to, żeby się dowartościować, bo skończy się związek i będzie jeszcze gorzej. Do miłości trzeba podchodzić ostrożnie, nie łapczywie.

To model idealny, ale często jesteśmy tego nieświadomi.
Związek wynosi na wyżyny, ale gdy się kończy wpada się w taki dół, że nie jest się w stanie z niego wyjść.

Na jakim etapie znajomości potencjalnym partnerom mówisz o depresji?
Bardzo szybko, staram się nie ukrywać swoich problemów. Oczywiście, nie wygląda to w ten sposób: “Cześć, mam depresję”. Daję się raczej poznać, jakim jestem człowiekiem, a dopiero potem mówię, że są takie momenty w moim życiu, że mogę się wyłączyć, np. mam gorszy dzień i muszę się położyć do łóżka. Partner może mnie w takim momencie przytulić, zadziała to na mnie pozytywnie, tylko że będę mało kontaktową osobą. Nie będę uśmiechnięty, będę po prostu smutny.

Wygląda to jak tzw. humory.
Każdy ma humory. Zdarza się gorszy dzień w pracy, przychodzisz do domu i musisz odreagować. Kiedy depresja jest rozpracowana, wie się jak działa, to wygląda w ten sposób, że ma się gorszy dzień w pracy i jest się po prostu smutnym.

Spotkałeś się ze zrozumieniem partnerów?
Różnie, bardzo różnie.

Warto w takim razie mówić o depresji?
Trzeba mówić, bo jestem zwolennikiem szczerej rozmowy. Jeżeli ktoś nie jest w stanie zdobyć się na szczerość, to nie ma sensu rozpoczynać związku. Związek musi być budowany na szczerości. Problemem jest odbiór tego przez drugą stronę. W większości związków spotykałem się z opuszczeniem, z niezrozumieniem tego, że w czasie depresji mam bardzo duże zapotrzebowanie na uwagę partnera. Rozumiem też tę drugą stronę, że każdy ma swoje życie, potrzeby, a ja wtedy panicznie potrzebuję wsparcia drugiej osoby, potrzebuję poczuć się kochanym, że mam to wsparcie. I nie chodzi o nie wiadomo co, tylko zwykłe poświęcenie czasu.

Poświęcanie czasu to oczywiste sytuacje. Depresja ich przerasta?
Rozmawiając z ludźmi, mam wrażenie, że boją się osób nieidealnych, boją się osób chorych, boją się osób z problemami. Nie uzmysławiają sobie, że każdego z nas to dotyczy. Każdy z nas ma albo problemy finansowe albo problemy z czymś.

Ideał jest w katalogu, a prawdziwe, niedoskonałe życie jest piękne.
Taka jest prawda, ale sporo osób poszukując partnera na fellow czy growlr przegląda profile jak u rzeźnika mięso. Ten nie, bo ma pryszcza, ten za duży nos, ten ma oczy nie tego koloru. W ten sposób, co mnie bardzo przeraża, wybiera się obecnie partnera. To jest śmieszne, ale moim jednym z pierwszych pytań, kiedy rozmawiam z kimś już poważniej, to jakbyś zareagował, gdybym uległ wypadkowi. Czy byś był, czy byś uciekł. Takie pytania zadaje tylko na żywo, bo wtedy czuję, jak brzmi odpowiedź.
Szukając związku liczę, że ta druga osoba będzie np. w takich ciężkich sytuacjach, a okazuje się, że wystarczy pierwsza lepsza próba, a ona nie jest w stanie tego przejść, bo chce, żebym był idealny, żebym nie miał problemów.

Może to nie problem tych ludzi, że są niegotowi, tylko ich wieku. Nie doświadczyli choroby bliskich, śmierci rodzica, pierwszego rozstania w związku.
Ludzie są dojrzali w różnym wieku. Niektórzy w wieku 20 lat są już w miarę dojrzali, niektórzy w wieku 40 lat są niedojrzali. To oczywiście kwestia dojrzałości, ale jak to ocenić?

Doświadczenie albo empatia wyniesiona z domu.
Jeśli ktoś deklaruje, to ja w to staram się wierzyć. Oczywiście życie weryfikuje, czasami związek kończy się po czterech latach, czasami po trzech miesiącach. Życie weryfikuje, na ile jest się na to gotowym, a na ile nie. Pomijając fakt, że weryfikuje też, na ile jest się dopasowanym.
Warto próbować, nie można się poddawać, popadać w depresję, czy żal. Trzeba się cieszyć związkiem, nie ważne ile trwał, on w pewnym momencie był piękny. Zawsze staram się tego uczepić, do tego powracać, że były fajne momenty, że wiele fajnego przeżyliśmy, to jest najważniejsze.

Jesteś zrażony?
Nie. Zawsze jest smutek po rozstaniu i to nigdy nie jest proste ani łatwe, natomiast staram się wracać myślami do tego, że poznałem kogoś fajnego, który wniósł coś wartościowego do mojego życia. To jest właśnie to piękno, nieważne jak to się skończyło, ważne jak to z początku wyglądało, że mogłem z kimś zrobić naprawdę fantastyczne rzeczy, rozmawiać o jakiś sytuacjach, dowiedziałem się czegoś, poznałem utwór muzyczny, nowy film, to naprawdę bardzo piękne sytuacje i to jest najważniejsze.

Wrócę do wcześniejszego pytania, bo nie do końca odpowiedziałeś. Czy miłość może pomóc w depresji?
To jest koszmarnie trudne pytanie. Miłość może ci pomóc, o ile jesteś świadom sam siebie, co nie jest wcale łatwe. Jeżeli jesteś świadom swojej choroby, jeżeli partner jest tego świadom, o ile ten związek nie jest po to, żeby pomóc ci w depresji.

Możliwa jest taka sytuacja – z objawami depresji trafiasz na partnera, który to rozumie i jest dla ciebie wsparciem.
W momencie kiedy miałem najgorszy okres w depresji, nigdy nie wchodziłem w związek. Nie byłbym w stanie z siebie dać tyle, aby partnera wesprzeć. Wychodzę z założenia, że jeżeli wchodzę w związek, to wspieramy się wzajemnie. Bardzo długo, bo ponad 3 lata, nie byłem w związku.

Czy przez depresję rozpadł ci się jakiś związek?
Jako główny powód to nie. To dodatkowy czynnik, który ma na to wpływ. To nie wychodzi w ciągu miesiąca, dwóch, trzech. Jest to długotrwały proces, w którym partner odkrywa, że jemu to jednak nie odpowiada.

Twoi partnerzy dali radę w Twojej depresji?
Część tak, część nie. Część podchodziła do tego, że ważniejsza była impreza. Pamiętam taką sytuację, że miałem koszmarnego doła, kompletną pustkę i powiedziałem wprost co czuję. Usłyszałem: “Dobra to ja idę na imprezę, cześć”. W tym momencie nie wiesz, czy jesteś tak chory, coś z Tobą jest nie tak, czy to z tą drugą osobą. Świrujesz, po prostu nie wiesz, czy masz prawo oczekiwać tego wsparcia. Rozumiem, że oczywiście nie można wymagać od partnera, że codziennie będzie przy mnie siedział i pieścił jak dziecko. Uważam, że raz na jakiś czas mam prawo potrzebować tej pomocy. Niezależnie co to jest, czy to jest przeziębienie, czy to jest depresja. Wchodząc w związek mam prawo oczekiwać wsparcia, niezależnie od sytuacji, że będę tym najważniejszym.

Byłeś w związku z partnerem, który też miał depresję?
Nie. Poznałem sporo osób, które miały depresję, najczęściej to były osoby, które poszukiwały partnera po to, żeby walczyć z depresją i ja w takich sytuacjach dziękowałem, ponieważ to nie jest sposób na tę chorobę. Partner nigdy nie jest sposobem na problemy. Masz problemy finansowe? Partner nie jest rozwiązaniem problemów finansowych. Znajdź w sobie siłę, żeby znaleźć drugą pracę, żeby je rozwiązać. Masz problemy z chorobą? Znajdź w sobie w siłę, żeby nad tym zapanować. Partner może cię wesprzeć, ale nie jest po to, żeby cię wyręczyć. Nie żyjesz dla partnera, żyjesz dla siebie i to jest pierwszy krok, żeby walczyć z depresją – żyjesz dla siebie.

14407791_1123911207703241_1780707462_o

Warto mieć partnera?
Warto, ale nie na siłę. To jest trudny temat, bo rozmawiam z różnymi ludźmi i niestety część ludzi szuka na siłę. Po prostu ma w sobie potrzebę kochania, co bardzo dobrze rozumiem, też mam w sobie tę potrzebę, żeby się kimś opiekować, żeby ktoś był ze mną, ale nic na siłę. Są takie sytuacje, że ma się już tak niski mur wokół siebie, że przyjmie się pierwszą, lepszą osobę. Trzeba mieć wymagania, oczekiwania wobec partnera, które musi spełnić, bo jeżeli ten mur będzie zbyt niski, on go przeskoczy i nagle się okaże, że wszystko nam nie pasuje, wszystko jest źle.

Lepiej poczekać dodatkowy rok, dwa. Ja wiem, że to brzmi strasznie: “rok, dwa”, ale czasami warto przeczekać ten okres, zrobić coś dla siebie, właśnie wystartować w wyborach nawet na mistera, czy pójść na naukę języka obcego, udzielać się w wolontariacie. Jest milion sposobów na rozwój siebie, gdzie de facto można poznać kogoś nowego, kto będzie wartościowy i będzie odpowiedni dla nas, niż liczyć na dotarcie się. Oczywiście dotarcie się w związku zawsze będzie i jest ważne, ale to musi być ktoś, z kim będziesz zgodny w pewnych sferach. Kiedyś usłyszałem, że związek ma sens wtedy, kiedy jesteśmy zgodni w kilku sferach z drugą osobą: seksualnie, moralnie, psychologicznie, pod względem wykształcenia czy materialnie. Inaczej to nie ma sensu.

I to jest prawda według Ciebie?
Są sytuacje, że się słyszy, że ktoś tam się jakoś dotarł, ale uważam, że warto szukać nie tyle podobnego do nas, ale że lubi taką samą muzykę, chodzi na te same filmy.

Często pierwszym kryterium jest aktywny/pasywny.
(śmiech). Jest to istotne, ale pod tym względem też da się dotrzeć. Przez trzy lata byłem w związku z partnerem, który miał dokładnie takie same preferencje seksualne jak ja, czyli się wykluczaliśmy. Dawaliśmy sobie jednak radę i dograliśmy się.

Mieliście dobry seks?
Tak, to się sprawdzało. To kompromis i bardzo ciężka praca. Kiedyś nie było profili, więc nie wiedziałeś wielu rzeczy od razu. Teraz chodzi o to ile centymetrów wzrostu, ile wagi, ile centymetrów w spodniach, aktywny, pasywny, kolor oczu.

Mamy mniej czasu, a technologia dała nam możliwości, żeby to wszystko skrócić.
Wiele zależy od zdjęcia. Wstawisz gorsze zdjęcie, nie będą chcieli z Tobą rozmawiać. Miałem takie sytuacje, że osoby usuwałem i zakładałem nowe profile. Ta sama na jedno zdjęcie nie leciała, a później na inne zdjęcie już tak i chciała rozmawiać. Warto chodzić do ludzi i poznawać ich osobiście. Człowiek to jest nie tylko zdjęcie czy słowo, to jest zapach, feromony, oczy, milion złożonych spraw, których nie można zobaczyć na profilach, nie da się sprawdzić czy zaiskrzy czy nie zaiskrzy.

Szukasz teraz?
Nie szukam na siłę.

Rozglądasz się?
Jestem dostępny. To nie jest tak, że się zamknąłem i muszę teraz przeżywać żałobę, jestem otwarty. Nie twierdzę, że szukam związku natychmiast, nie twierdzę, że go nie znajdę. Miłość przychodzi jak sraczka – nieoczekiwanie, po prostu. Nie wiesz tego. Wiem już z doświadczenia, że najlepiej nie zakładać, nie szukać, to samo wtedy przychodzi. Taka jest prawda.

Zdecydowałeś się startować w ubiegłorocznych wyborach i zostałeś Mr. Bear Poland 2016, narażając się na trudne sytuacje.
Mam bardzo silny charakter. Osoby, które wiedzą przez co przeszedłem, nie chodzi tylko o depresję, ale głównie o to, co przeszedłem w życiu, podziwiają mnie, bo wiedzą, że jestem bardzo silnym człowiekiem i wiedzą, że osoba słabsza po prostu nie dałaby rady udźwignąć tego, co ja przeżyłem w młodym wieku. Uważam, że warto hartować charakter, stawiać sobie cele wyżej i jednak przechodzić przez to co jest trudne, żeby doświadczać tego i się przez to umacniać. To może brzmi jak czarna magia, ale dla mnie po prostu działa, bo okazuje się, że takie rzeczy, które wcześniej sprawiały mi ból, powodowały nawrót depresji, na chwilę obecną nie działają na mnie negatywnie. 

Są rzeczy, których żałujesz jako Mr. Bear Poland 2016?
To była nauka na zasadzie prób i błędów. Nigdy nie byłem osobą, która lubiła być na świeczniku.

I się na niego władowałeś, wygrywając we wszystkich rodzajach głosowania.
Gdybym nie popełnił błędów, nie nauczyłbym się tego, co teraz umiem. Tak naprawdę niczego nie żałuję. Fakt, zrobiłem niektóre rzeczy źle, ale gdyby nie to, to nie byłbym w tym miejscu, w którym obecnie jestem. To zawsze mnie właśnie bawi, że ludzie żałują swoich błędów. Nie żałuj błędów, po prostu ucz się z tego. Brzmi to jak jakiś coaching, ale taka jest prawda, nie żałuj błędów, tylko wyciągnij coś z tego dla siebie i idź dalej. Błędów nie uniknie się, a nauka prowadzi do zdarcia kolan. Inaczej nie nauczymy się chodzić.

Dlaczego zdecydowałeś się powiedzieć o swojej depresji?
W naszej społeczności jest bardzo duża grupa osób, które stykają się z podobnym problemem i nie wychodzą do ludzi, nie chcą o tym rozmawiać. Chcę pokazać, że z depresją da się coś osiągnąć w życiu, da się z tym walczyć, z tą chorobą.
I nie chodzi tylko o tę chorobę, ale także o inne schorzenia, z którymi ludzie boją się wychodzić do ludzi. Nie powinni mieć takich rozterek, powinni walczyć sami ze sobą, ze swoimi lękami, obawami jak ludzie zareagują, co powiedzą. Życie jest ciężkie, ale musimy sobie dawać radę z tym.