Kolejna część wywiadu z Maciejem P. zdobywcą tytułu vice Mr. Bear Poland 2015. Z rozmowy dowiecie się, co myśli na temat związków partnerskich i adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, jaki jest jego typ faceta i co myśli o modnych ostatnio „drwalach”.
Dyskusyjnej jakości muzyka, nadal niezobowiązująco przewija się w tle. W pustym lokalu pojawia się para: On i Ona. Siadają przy barze, który z ledwością może ich pomieścić. Trzymają się za ręce. Ich obecność nie wpływa w żaden sposób na szczerość i otwartość odpowiedzi mojego rozmówcy.
Rozmawialiśmy o Twojej pracy, hobby. Teraz zajrzyjmy w Twoje cztery kąty. Na początek jaki jest Twój typ mężczyzny?
Mój typ….
Amciek zawiesza słowa w powietrzu. Pauza się przedłuża. Widać, że szuka odpowiedzi na pytanie, skubiąc mimowolnie swoją dłoń… W końcu zaczyna mówić. Mówi powoli, wpatrując się gdzieś w próżnię nad blatem.
Im dłużej się nad tym zastanawiam, to nic sensownego nie przychodzi mi do głowy. Więc posłużę się już wyświechtanym frazesem, że nie mam swojego typu. Generalnie chodzi, jak pewien mój znajomy mawia, o misiowy X-Factor. Oczywiście tantiemy przekażę pomysłodawcy tego określenia (śmiech). Jeżeli jednak miałbym coś odpowiedzieć to głównym czynnikiem, który w ogóle budzi moje zainteresowanie, jest szeroko pojęty zarost.
Masz na myśli brodę czy ogólnie owłosienie?
Niekoniecznie ograniczam się do twarzy czy głowy. Chodzi o coś, co mnie przyciągnie. Z racji tego, że twarz ciężko ukryć pod ubraniem, to broda jest pierwszą rzeczą, która zwraca moją uwagę i daje jakiś obraz tego, co ewentualnie może się dziać poniżej szyi. I chyba tam skupia się moje zainteresowanie (śmiech).
Powiedziałeś, że musi być misiowy X-Factor. Możesz to sprecyzować?
Możemy tutaj dywagować czy to jest kwestia brzucha, owłosienia, brody bądź jej braku. Ale nie jestem w stanie sprecyzować ani wymiarów, ani koloru owłosienia. No dobrze. Bardzo bardzo bardzo mnie rudzi … bardzo (śmiech).
A osobowość?
Osobowość wychodzi dopiero przy poznaniu, na przykład na spotkaniach misiowych takich jak w Łodzi czy teraz w Warszawie i może bardzo namieszać. Może być ona zupełnie niespójna z tym, jak kogoś postrzegamy, przez pryzmat czysto fizyczny. Jednak, żeby chcieć tą osobowość poznać, to musi być coś, co cię do tej osobowości przyciągnie.
Czyli jesteś wzrokowcem?
Tak i uważam, że nie ma w tym nic złego.
W takim razie czy znalazłeś już swojego mężczyznę?
Od ponad dwunastu lat, żyję w nieformalnym związku, z pewnym bardzo interesującym mężczyzną, moim partnerem Łukaszem.
W takim razie czy wierzysz w miłość i jak byś ją zdefiniował?
Tak.
Wzrok znowu wraca w pustkę nad blatem. Delikatnie palcami pociera ucho. Przed odpowiedzią głośno wzdycha.
Ciężko zdefiniować miłość. Można zdefiniować uczucie strachu, radości. Z miłością jest o tyle ciężko, że miłość z czasem się zmienia (wzdycha). Jakbym próbował zdefiniować miłość, to jest to obdarzenie kogoś troską, zainteresowanie się kimś, zabieganie o czyjeś względy, próba uszczęśliwienia kogoś. Ale z drugiej strony miłość to kompromis.
Z tematem miłości wiąże się niejako temat związku. Każdy definiuje go inaczej. Co dla Ciebie oznacza, że jesteś z kimś?
To oznacza, że jeśli kogoś potrzebuję, to ten ktoś jest dla mnie. I odwrotnie, jeśli ten ktoś mnie potrzebuje, to ja zrobię wszystko, żeby być akurat dla tej osoby, w tym momencie i zrobić wszystko co w mojej mocy, żeby spełnić potrzeby tej osoby. Związek to zaufanie. Związek to uczucie, które powoduje, że ten związek powstaje i trwa. Związek to ta druga osoba, do której wracasz wieczorem, tudzież wcześnie rano (śmiech), z którą zasypiasz i z którą się budzisz. I z którą chcesz nadal to robić (śmiech). Budzić się i zasypiać.
Nie każdy ma taki komfort w dzisiejszym świecie, szczególnie w naszej społeczności, że może wrócić do tej osoby, z którą jest związany i zasnąć. Czy związek na odległość jest według Ciebie rodzajem związku czy obstajesz przy tym, że trzeba zamieszkać razem?
Ja nie jestem osobą, która może sobie pozwolić na tego typu oceny. Sami decydujemy o swoim losie. Jeżeli komuś odpowiada to, że budzi się i zasypia z tą samą osobą przez 12 lat, to jest to jego sprawa.
Gdzieś znika uśmiech, błądzący do tej pory po twarzy. Amciek poważnieje. Widać to nie tylko na twarzy. Cała sylwetka tężeje, ton głosu się obniża, poważnieje.
Jeśli ktoś ma ochotę spędzać wspólnie tylko weekendy, czy też nawet jeden weekend w miesiącu, albo rzadziej, i uważa, że jest w związku, to ma do tego święte prawo. To jest ich wizja szczęścia. Dopóki osobom żyjącym razem taka, czy inna forma związku odpowiada, to jest to ich sprawa i nikomu nic do tego. Możemy w taki sam sposób traktować kwestię poprawności homoseksualizmu. Bo do tego to się sprowadza. Kto tak naprawdę może to definiować, oceniać i krytykować?
Płynnie od tematu związku przejdźmy do tematu, który po raz kolejny został w Polsce poruszony. Temat związków partnerskich. Czy taka ustawa w Polsce jest według Ciebie potrzeba czy nie?
Czy jest potrzebna czy nie, to powinno się wypowiedzieć społeczeństwo w referendum. Ja mogę powiedzieć tylko i wyłącznie z mojej perspektywy. Mi taka ustawa bardzo by się przydała. Oczywiście z różnych względów. Mogą to być kwestie czysto pojętego bezpieczeństwa. Czyli w momencie kiedy jednemu z partnerów coś się dzieje, drugi automatycznie dostaje prawo do informacji na temat jego stanu zdrowia i decydowania o tym czy, bardzo obrazowo ujmując, odłączyć ten kabelek czy nie. Będąc z kimś w związku kilka lat, powinniśmy takie rzeczy o sobie wiedzieć i móc podjąć taką decyzję. Z drugiej strony, profesor Pawłowicz kiedyś pięknie ujęła, że homoseksualiści to osoby jałowe. No i ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Nie uważam się za osobę jałową. Próbuję robić coś produktywnego w swoim życiu. Małymi krokami zmieniać ten świat na lepszy. Oczywiście jest to moje rozumienie tego lepszego, z którym Pani Pawłowicz może się nie zgadzać.
Posłanka Pawłowicz, tak mi się wydaje, mówiła na temat jałowości związków homoseksualnych, ponieważ są niezdolne do prokreacji. To dosyć sprawnie wiąże się z naszym następnym pytaniem. Adopcja dzieci przez pary jednopłciowe. Powinna być Twoim zdaniem dozwolona? Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Tutaj są dwa główne aspekty do rozpatrzenia. Pierwszy jeżeli chodzi o możliwość adopcji dzieci przez pary homoseksualne, tudzież temat przysposobienia dzieci w takich parach. W obecnej sytuacji dzieci w parach homoseksualnych już się wychowują. Z reguły są to pary kobiet, które wychowują dzieci z dawnego związku heteroseksualnego. W przypadku innych par jednopłciowych powinna być też taka możliwość, bo nikt nie wydaje żadnych certyfikatów na temat tego czy dane dwie osoby heteroseksualne mogą być rodzicami, czy nie. One po prostu nimi zostają z punktu widzenia fizjologicznego.
Natomiast drugi aspekt, to kwestia tego czy ja bym się zdecydował na adopcję. Przyznam się, że długi czas zastanawiałem się nad tym, jak to będzie wyglądało w moim życiu, próbując zaakceptować fakt, że jestem gejem i raczej z tymi dziećmi będzie ciężko. Próbowałem stłumić w sobie instynkt ojcowski. Wydaje mi się, że był on u mnie dosyć silny.
Czyli chciałeś mieć dzieci?
Czy chciałem mieć dzieci? Ja bardzo lubię dzieci. Świetnie się dogaduję z dziećmi. Uważałem swego czasu, że byłbym dobrym rodzicem. Ojcem, może matką (śmiech). Ale natura tutaj spłatała mi figla i stwierdziła, że nie będzie tak prosto. Sytuację, w której miałbym zostać ojcem i wychowywać swoje dziecko, przerabiałem nie raz sam w głowie. Przerabialiśmy też wspólnie z Łukaszem. To bardzo trudna i świadoma decyzja. W związku z tym, przewałkowaliśmy ją na wszelkie możliwe strony i doszliśmy do wniosku, że jednak tu nie chodzi o egoistyczną zachciankę „Chciałbym mieć dziecko”, tylko właśnie o to dziecko. Co z nim będzie później? Jak ono sobie poradzi? Nie chodzi o to, że będzie miało jakieś problemy psychologiczne dotyczące poprawnych wzorców męskich i damskich. Chodzi raczej o dość pragmatyczną rzecz, jaką jest zderzenie z rzeczywistością w przedszkolu, na podwórku, w szkole. W moim mniemaniu takie dzieci, będą miały po prostu trudniej wśród swoich rówieśników. Więc stwierdziliśmy, że w ten sposób nie będziemy naszymi genami przecierać szlaków.
Zawsze możesz zostać dawcą nasienia.
Ale tu chodzi o świadome rodzicielstwo, a nie o przekazanie genów. Jestem honorowym dawcą krwi (śmiech) i może na tym zakończmy temat mojego bycia dawcą. Oczywiście bycie dawcą organów jak najbardziej.
Coming out. Jesteś przed, po, w trakcie?
Wydaje mi się, ze coming out można zacząć, ale on się nigdy nie kończy. Ciągle poznajesz nowe osoby, przed którymi dokonujesz coming out’u. Więc ja jestem w trakcie. Konkretnie moi rodzice i rodzeństwo wiedzą. Rodzice mojego partnera mnie znają, akceptują, może nawet lubią. W pracy staram się coraz bardziej otwierać, do tego stopnia, że przy okazji organizacji turnieju poprosiłem oficjalnymi kanałami moją firmę o wsparcie. Staram się raczej nie ukrywać kim jestem. Do tego stopnia, że chodzę po ulicy w różowych słuchawkach (śmiech).
Co byś powiedział osobom, które jednak ukrywają się ze swoją orientacją? Czy warto zrobić coming out przed najbliższymi, przyjaciółmi?
To wszystko zależy. I każdy musi ocenić to względem siebie.
Ciężko wzdycha. Przykłada kufel do policzka, marszczy czoło i milczy. Drugą ręką podpiera brodę.
W trakcie rozmowy często przechodzi zmiany nastroju pokazując swoje różne oblicza. Od jowialnych wybuchów śmiechu do pełnego skupienia i powagi. Tym razem nie jest inaczej…
Wydaje mi się, że coming out jest ogromnie wyzwalający. Nie czujesz tego ciężaru, tej presji, żeby pilnować się na każdym kroku, żeby nie zdradzić się żadnym słowem czy gestem. Naprawdę w moim mniemaniu jest lżej. Oczywiście reakcja z drugiej strony może być bardzo różna i ja też borykałem się z różnymi jej odmianami. Jednak, jakby nie było, ja bilans określam na plus. Warto było. Według mnie warto być sobą, warto się otworzyć, warto nie udawać. Wreszcie warto móc odpowiedzieć na pytanie cioci, wujka, babci „Kiedy ślub”? Jak zagłosujesz za ustawą o związkach partnerskich (śmiech).
To były te ważne, może ciężkie tematy. Teraz porozmawiajmy nieco o czymś lżejszym. Czy jesteś osobą która ulega trendom czy modom?
Każdy ulega modom. Nawet ta osoba, która twierdzi, że nie ulega, jeżeli ubiera się alternatywnie w stosunku do czegoś, to w pewien sposób temu się podporządkowuje. Ja do pewnego stopnia też jestem podatny. W naszym cywilizowanym świecie, przez media jesteśmy bodźcowani z każdej strony trendami. Ja staram się wybierać to, co mi akurat pasuje, aby czuć się wygodnie i niekoniecznie podążać ślepo, za tym, co uważane jest przez kogoś za modne.
Nie tak dawno na świecie dominował mężczyzna metroseksualny. W mediach pielęgnowany był obraz mężczyzny, który bardzo dba o siebie, swój wygląd, swoje zdrowie oraz dodatkowo jest wrażliwy i emocjonalny. Obecnie media podbija nowy trend ‘lumbersexual’. Który z tych dwóch trendów bardziej Tobie odpowiada?
Mogę odpowiedzieć, że oba, mogę odpowiedzieć, że żaden, w zależności od tego w jakim kontekście na to spojrzymy. Wydaje mi się, że jestem na tyle świadomy siebie, że wybieram to, co mi odpowiada z danego trendu. W metroseksualiźmie odpowiadało mi to, że nareszcie zaczęto mówić o tym, że faceci powinni o siebie dbać i powinni zwracać uwagę na to w co się ubierają, co jedzą, jak często się ruszają i uprawiają sport, żeby po prostu dobrze się czuć. Z drugiej strony w ‘drwalach’ jest tyle uroku, który do mnie bezpośrednio przemawia (śmiech), że ciężko się temu oprzeć. Aczkolwiek śmiem twierdzić, że nosiłem brodę zanim to było modne (śmiech).
Osobiście jestem bardzo pozytywnie nastawiony do trendu lumberseksualizmu, bo jest się za kim obejrzeć na ulicy (śmiech), niezależnie od tego czy ktoś jest homo czy hetero. Kwestia tego w jaki sposób to się ma do społeczności miśkowej? Uważam, że ma się nijak. Tak samo wśród miśków mamy mężczyzn, takich co bardziej pasują do typu ‘drwala’, jak i takich, którzy bardziej pasują do typu metroseksualnego, abstrahując od wagi i gabarytów, każdy może i powinien o siebie dbać.
Tym oto sposobem przechodzimy do społeczności bears w Polsce. Zgłosiłeś swoją kandydaturę do wyborów Mr. Bear Poland 2015. Co Ciebie do tego skłoniło?
(Trzecia część wywiadu z vice Mr. Bear Poland 2015 ukaże się 8 lutego)