OK, jestem dziecinny, ale nie zdradziłem

Dlaczego wystartował, jaki jest idealny bear, co ma wspólnego z morsami, ile miał randek przez ostatni rok oraz przed czym przestrzega tegorocznego Mr. Beara – mówi w rozmowie Łukasz, Mr. Bear Poland 2014.

Jesteś Mr. Bear of Poland 2014. Jak się czujesz po roku z tym tytułem, z perspektywy czasu?
Niezmiennie jest to dla mnie duże wyróżnienie, schlebia mi to bardzo. Moje kompleksy zostały przytłumione.

Ty masz kompleksy? Jakie, mów.
Każdy ma swoje jakieś kompleksy. Trudne dzieciństwo, w szkole byłem zawsze ostatni wybierany na wuefie. Misiem się nie zostaje od tak (śmiech).

10717883_955173277845385_582633696_n

Czyli ciągle rano wynosisz śmieci, przeprowadzasz staruszki przez jezdnię?
Staruszki najczęściej uciekają. Najpierw się wygłupiamy na jezdni, a potem uciekają i zostawiają mnie na pasach.

Żartujesz sobie?
A Ty? (śmiech). A już zupełnie serio – wszystko zostało po staremu. Dobrze się czuję z sobą. Nigdy nie byłem osobą, która z racji statusu czy tytułu jest kimś wyjątkowym. Zawsze staram się być sobą.

Dlaczego w ogóle wystartowałeś?
Z chęci sprawdzenia się, przygody i jakiegoś podsumowania życia, po pierwszych 25 latach życia.

Dużo wcześniej to planowałeś?
Nie, na zlocie w Gdyni, dwa miesiące przed wyborami. Zresztą w samej społeczności nie jestem zbyt długo. Zacząłem się nią interesować dopiero wiosną 2012 roku.

W porównaniu ze mną i jeszcze jakimiś 400 osobami na facebookowej grupie BoP, to jesteś weteranem. Ktoś Cię namawiał do startu?
Tak, w klubie gdyńskim X pomogli mi z tą decyzją, przekonując, że mam warunki, że mam szansę i dało mi to jakoś do myślenia.

Co to znaczy, że masz warunki?
Że wyglądam na bearsa.

No właśnie Mr. Bear, rozstrzygnijmy to w końcu – jak wygląda bears?
Ma odpowiednią posturę, owłosienie, no i urodę.

P1000173

Od razu zgodziłeś się na start?
Musiałem przemyśleć tą sprawę, dojrzeć. Pojawiły się oczywiście obawy, czy za bardzo nie wpłynie to na moje olsztyńskie życie prywatne.

Wpłynęło?
Nie.

Nie obawiałeś się, że ktoś w Twoim środowisku powie, np.”ty gruby pedale”?
Nie myślałem o tym w ogóle, ale może to by spowodowało, że w końcu podjąłbym radykalne kroki co do wyjścia z szafy, comingoutu.

Ale ryzyko, że ktoś w Olsztynie dowie się o Tobie nadal istnieje.
Wiadomość dotarła w sylwestra zeszłego roku. Dzień wcześniej koleżanka z pracy znalazła plakat z łódzkiego zjazdu, na którym byłem i wysłała mi na facebooku pytanie „co to jest?”. Na plakacie też nic nie było, to był plakat informujący tylko o imprezie. Trafiła ponoć na to przypadkiem przez jakąś stronę dla morsów.

Czyli jesteś przed tzw. wigilijnym comingoutem po dzieleniu się opłatkiem?
Tak, ale ostatnio rozmawiałem na ten temat ze znajomym, który ma to już za sobą. Jego rodzice też byli starszymi osobami, urodzonymi w innych czasach. Z perspektywy czasu stwierdził, że żałuję tej decyzji, bo nie ma z nimi kontaktu. I nie zdążył już odbudować tych relacji z rodzicami.

Nie żyją?
Jedno z nich. I to mi dało do myślenia czy w ogóle im mówić. Podchodzę do tego idealistycznie – jest okres burzy, ale który przechodzi, będzie to zaakceptowane albo nie, ale będą wiedzieli.

10719144_955173287845384_753340559_n

Jak Twój partner przyjął i kandydowanie, i samą wygraną?
Bartek był dla mnie bardzo dużym wsparciem. Na początku oczywiście dopytywał się, czy to przemyślałem, rozpatrywał wszystkie za i przeciw, i czy na pewno tego chcę. Kiedy już go utwierdziłem, że nie ma się czego obawiać, co czas pokazał, to przystał, wspierał mnie w tym i starał się, by wypadło to jak najlepiej. Pomagał w wypełnieniu kwestionariusza, bo ja chciałem napisać wszystko i nic, a on uporządkował moje myśli. Już po zgłoszeniu pomagał w stroju tematycznym. Był zawsze z moimi rozterkami. Po wygranej też pojawiły się obawy, ale przekonał się, że nie były uzasadnione.

Ile miałeś propozycji spotkania, randki, sexu przez ten rok?
Standardowo, nic się nie zwiększyło.

Nie mam na myśli wiadomości na Growlu z Azji czy Stanów, tylko realne kontakty, tu w Polsce.
Był jeden śmieszny epizodzik zaraz po wyborach, chwilę po tym jak założyłem szafę. Zabawna sytuacja, której nie uwzględniam jako konkretnej propozycji.

Czy świadomość, że jesteś najprzystojniejszy zmieniła Cię?
Może jestem pewniejszy siebie w niektórych rzeczach. Poczucie tego, że każdy może spróbować czegoś, co sobie tam w jakiś sposób zapragnie. To było dla mnie zaskoczeniem, bo nie przypuszczałem, że wygram.

10723333_955173314512048_81857525_n

Ty mieszkasz w Olsztynie, Twój facet w Tychach. Dzieli Was ponad 500 km odległości. Spotykacie się w najlepszym wypadku dwa razy w miesiącu. Wiesz, że ludzie nie uwierzą, że byłeś wierny przez ten rok?
Albo my jesteśmy głupi i dziecinni, ale naprawdę z mojej strony, a mam też zaufanie do Bartka, nigdy nic nie zaistniało. Jakieś rozmowy przez Internet czy też kawa niby „bez podtekstów” – no też nie. Były naturalnie na portalach dziwne propozycje jednorazowych spotkań, nastawionych na inicjację seksualną, ale nigdy nie skorzystałem.

Pojawiły się plotki po wyborach, że ten tytuł niesłusznie został Ci przyznany – jedni złośliwi mówili, że wygrałeś, bo zrobiłeś wielu osobom przyjemność w ciemnych miejscach, a drudzy stwierdzili, że była pomyłka w głosowaniu i ktoś inny powinien zostać, a nie Ty.
Słyszałem, że co roku są takie sensacyjne plotki. Ci co uważają, że nie powinienem wygrać – przykro mi, że ich rozczarowałem, ale chyba już za późno, żeby to cofnąć. Ja się bardzo cieszę – ich błąd, moja korzyść.

Bardzo zawistne jest to środowisko?
Przekonałem się, że tak. Na początku zachłysnąłem się, jeszcze po Gdyni, wyborach, wszyscy byli dla mnie naprawdę mili, tacy dobrzy, uprzejmi, wręcz kochani. Jednak po tym roku stwierdzam, że misie nie są takie do końca fajne.

A z czego to może wynikać?
Powtarzano mi, że z zazdrości. Rzeczywiście sam zazdroszczę niektórym ludziom, ale najczęściej im to mówię wprost. Zazdroszczę komuś fajnej wypowiedzi, fajnego sposoby nawiązywania kontaktu, bo ja mam akurat z tym trudności. Mówię o tym oficjalnie, żeby wyciągnąć z tego jakąś naukę, zwrócić uwagę na to, jak dana osoba to robi, jakbym mógł to zrobić, żeby to było na moją korzyść. Nie obgaduję tej osoby za plecami. To jej sukces i sprawa indywidualna.

Przez ostatni rok, nasze środowisko bardzo się zintegrowało. Jak ty na to patrzysz, na rozwój ruchu bears w Polsce?
Bardzo się cieszę, że się tak rozwija, że zaczyna być widoczne. Lubię to towarzystwo, bo można z nimi porozmawiać. Nie obawiam się, że będą zbyt ekspresyjni, czyli tzw. „miękkie nadgarstki”. Są to najczęściej osoby, które mają doświadczenie życiowe i można z nimi sensownie porozmawiać.

Co byś radził swojemu tegorocznego następcy – z czego powinien się cieszyć, korzystać, a na co uważać?
Cieszyć się, że zostało się wyróżnionym spośród grona wspaniałych ludzi. Cieszyć się tą szafą. Ja poczułem zobowiązania względem siebie – nie zawsze czułem, że mógłbym wyrazić szczerą opinię. Wolałem ugryźć się w język, uśmiechnąć i odejść w spokoju, aniżeli powiedzieć coś, co by później mogło zostać odebrane, że uderzyła mi soda i wyjdzie niby „prawdziwy” ja. Staram się być dla wszystkich uprzejmy, miły i grzeczny.

Rozumiem, że po 25 października nie będziesz taki?
Będę się czuł swobodniej, nie na świeczniku.

10726512_955173294512050_162152814_n

A przed czym przestrzegasz nowego Mr. Beara?
By uważał, co komu mówi, zwłaszcza o innych osobach, sytuacjach czy rzeczach. By się tak bardzo nie zachłysnąć tym wszystkim, tylko pozostał sobą.

Kto jest Twoim faworytem tegorocznych wyborów?
Mam trzech faworytów.

Na koniec standardowe pytanie, jakie zadaje się podczas każdych wyborów miss czy mister. Co myślisz o redukcji emisji spalin do atmosfery?
Jesteśmy w przededniu szczytu klimatycznego UE, w efekcie którego przez najbliższe 15 lat o 40 proc. ma zostać ograniczona emisja spalin. Przez dziurę ozonową nie można się spokojnie opalać. To człowiek doprowadził do tego. Sam jestem zmotoryzowany od jakiegoś czasu i ciężko mi czasem zrezygnować z jazdy samochodem, ale moja praca wymaga mobilności. Jednak przede wszystkim chrońmy lasy.