Niezależność jest najważniejsza

Czego najbardziej w życiu żałuje? Jak kochał i jak zbierał się po kochaniu tego jedynego? Jaka jest jego dewiza życia i dlaczego tak ważna jest niezależność – w bardzo osobistej rozmowie Marcin Z. odpowiada na te i inne pytania.

Twoja dewiza z kwestionariusza Prousta (opublikowany na mrbearpoland.eu brzmi): być dobrym człowiekiem, ale łatwo jest nim być przez chwilę, a z trudem przez całe życie. Staram się z tym radzić przez uśmiech, cierpliwość, pomoc i miłość do drugiego człowieka. To wszystko pomaga być dobrymi ludźmi. Doskonale jestem świadomy swoich wad, ale i zalet. Nie muszę się dowartościowywać metkami ani nadąsaną, niedostępną miną. Lubię się uśmiechać. Nie jestem alfą i omegą, czasem jestem zacofany, a czasem wyrywam się do przodu.
Cały ja.

Napisałeś być dobrym człowiekiem jest trudno, przez całe życie.
Przez chwilę łatwo być dobrym, ale dłużej? Nie twierdzę, że jestem non stop fantastycznym człowiekiem, potrafię być złośliwą małpą.

Pierwsza część rozmowy z Marcinem „Ja i woda sodowa? Proszę Cię”

Nie pomagasz staruszkom przejść przez jezdnię?
Pomagam, pomagam, tylko ciężko jest być tzw. ideałem, do którego się dąży. Nie da się. Bo jak ktoś mi zajdzie za pazurki, za skórę, potrafię być złośliwy. Tylko ja wtedy nie robię przykrości, po prostu odcinam się od takiego człowieka. Taka osoba nie jest mi potrzebna w życiu. Wiem, że istnieje i chwała jej za to. Niech sobie żyje po swojemu. Ale mnie nic do tego. Nie chcę takich ludzi.

Z jednym z przyjaciół
Z jednym z przyjaciół, Tomkiem

Pytanie od czytelnika*: Jak dobierasz sobie przyjaciół, czym kierujesz się w przyjaźni?
Mam mało przyjaciół i bardzo dużo znajomych, kolegów. Przyjaciel to osoba, której mogę zaufać, na którą zawsze mogę liczyć.

Mało jest osób, które to kryterium spełnia?
Takich, do których mogę w każdej chwili zadzwonić i o coś się spytać, wypłakać – niewielu.

Masz takie sytuacje, że faktycznie płaczesz?
Ostatnio mi się często zdarza.

Chyba ze śmiechu?
Też.

Pytanie od czytelnika: Jaki jest Twój typ faceta i dlaczego?
Nie mam określonego typu faceta, nie to, że lubię szczupłych, misiów czy mięśniaków. Dla mnie facet musi mieć „to coś”.

Czym jest to sakramentalne „coś”?
To, że z kimś fajnie mi się spędza czas, na kogoś mogę patrzeć godzinami i sobie milczeć, osoba do której mogę się przytulić, jest mi dobrze i bezpiecznie. To jest dla mnie „ten” facet.

Czyli wygląd.
Nie biorę pod uwagę wyglądów, czy jest chudy, gruby, blondyn, siwy, śmaki czy owaki. Nie robi to na mnie wrażenia.

Ale widzisz faceta przystojnego, jesteś wzrokowcem i…
Oczywiście, są tacy ludzie, którzy mi się podobają, ale nie chciałbym z nimi być.

Na zasadzie jest dobrze, dopóki się nie odezwie?
Dokładnie.

Pytanie od Jacka F.: Dlaczego moja twarz wygląda tak jak wygląda?
Pamiętam, jego twarz brzmi znajomo (śmiech).

Jedną z pierwszych złośliwości po wyborach był komentarz, że się odchudzasz. Porównując zdjęcia z wyborów z 2013 i 2014 faktycznie jest Ciebie mniej.
Raz w życiu się odchudzałem. Katowałem się strasznie i schudłem do 80 kg. Było to jednak w czasach studiowania dietetyki, czyli ponad 15 lat temu. Wówczas wydawało mi się, że głupio będzie wyglądać, jeśli dietetyk mówi o odchudzaniu czy dietach, a sam wygląda jak niedźwiedź. Teraz po prostu dbam o siebie, kondycję, zdrowie. No i w końcu zmieściłem się w moje ulubione koszule, które kiedyś tylko dopinałem, a teraz mogę się normalnie prezentować.

Pytanie od PiotruLi.: Kiedy następny tatuaż i czy wiesz co to będzie?
Mam pomysł na kolejny tatuaż. Jeśli go sobie zrobię, to nie będzie już tak widoczny jak jaskółki.

Pytanie od czytelnika: Czemu je zrobiłeś i dlaczego w tym miejscu?
Kiedyś takie rzeczy tatuowali sobie marynarze. Jeśli wypływali z jednego portu, to wracali do niego, jak jaskółki wracają do swojego gniazda. Jaskółki są stałe w uczuciach dla swoich partnerów.

marcin z szelkami

Jesteś stanu wolnego?
Od czterech lat.

Przez cztery lata nie byłeś z nikim?
To były przelotne historie. Po prostu takie są czasy. Człowiek nie jest w stanie nikogo zmusić do uczucia.

Wierzysz w miłość?
Od jakiegoś czasu tak.

Jeszcze raz.
Po 12 latach związku zostałem sam. Jak to się mówi – zostałem wymieniony na nowszy model. Przez dwa lata zbierałem się. Jak się pozbierałem, pojawiłem się m.in. na grupie BoP. Nadal jednak nie wierzyłem w jakieś tam uczucia czy miłość. Chyba każdy tak ma, że jak się rozstaje, to najpierw szuka czegoś, kogoś na siłę. Żeby nie być samemu, później trochę odpuszcza, bo to nie ma sensu. Pojawiają się wtedy różne dziwne osoby, dziwne sytuacje. I jak się odpuści już tak zupełnie, to właśnie wtedy pojawia się, to czego każdy szuka.

W kwestionariuszu Prousta stwierdziłeś, że Twoje ulubione zajęcie to czytanie i sex.
A co miałem napisać?

Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka.
Dokładnie.

Dużo czytasz?
Ostatnio może trochę mniej, ale najchętniej czytam książki obyczajowe. Żadne romanse czy kryminały, po prostu o życiu.

Czyli jesteś poważny.
Ja jestem poważny?! Proszę Cię (śmiech).

Uśmiechasz się, ale sprawiasz wrażenie osoby, która ma w głowie poukładane.
W tym wieku wypada mieć poukładane.

marcin naturalnie

Kogo książki najchętniej czytasz?
Uwielbiam książki Grocholi, Kalicińskiej. Ona pisze o czasach mojego dzieciństwa. Te rozmowy na trzepaku…
Nie są to typowe romansidła, tylko normalne o życiu, że nie zawsze jest ładnie, pięknie i uśmiech na twarzy, tylko czasami popada się w takie doły, z których trzeba się wygrzebać. To dobre książki, z których sporo można wyciągnąć.

W tych książkach, w życiu bohaterów są punkty zwrotne, poprzedzone zazwyczaj jakimś załamaniem, kryzysem. Jak Ty sobie radzisz w takich sytuacjach?
Do tej pory miałem tylko jedną taką sytuację. Rozstanie po 12 latach związku. Wyszedłem z naszego wspólnego domu, ze szczoteczką do zębów, pozostawiając wszystko. Na początku nie potrafiłem się odgrzebać z tego. Było mi ciężko. Płakałem, tęskniłem.
Przez chwilę szukałem olśnienia, nowego partnera. Później sobie odpuściłem, a jak odpuściłem, to poukładałem swoje życie na nowo. Jestem takim śmiesznym stworzeniem, że wiele potrafię sobie wytłumaczyć – dlaczego jest tak a nie inaczej. Może to takie czasy, że tak musi być?
Dałem radę stanąć na własne nogi, żyć i korzystać z tego życia. Czasami mi się za kimś zatęskni, zapłaczę. Mam tak już tylko przez chwilę. Nie ma sensu siedzieć i płakać. Tylko trzeba żyć. Tak czy inaczej.

Dlaczego tylko przez chwilę?
Bo potem zawsze jest lepiej, to są tylko takie chwile. Na przykład dziś wstając, miałem tak zły nastrój, czułem się jakoś tak beznadziejnie, ale później jadąc do pracy wytłumaczyłem to sobie. Popisałem trochę z przyjaciółmi i jest dobrze.
Kiedyś ludzi oceniałem na podstawie pierwszego wrażenia. Nauczyłem się, że tak sie nie robi. Bo to może być naprawdę super, fajny człowiek. Ale to są lata różnych doświadczeń, każdy je przechodzi po swojemu. Nie tak, jak ta dzisiejsza młodzież. Idzie z grzebieniem, gładko.

Brutalne.
Czemu brutalne? Takie są czasy, mają po prostu lepiej, niż my kiedyś. Teraz mogą się spotykać, trzymać za rączki, są kluby.

10 lat temu też były kluby.
10 lat temu a teraz to jest znacząca różnica. Nie było tylu portali, komunikatorów, facebooków. Poznaje się łatwiej, szybciej się ludzie zakochują i szybciej rzucają.

Doświadczenie nie jest dla ciebie sygnałem ostrzegawczym w miłości, związkach?
Jest. Inaczej spogląda się i dostrzega swoje błędy. Nie twierdzę, że byłem idealny przez te 12 lat w związku. Wina leży zapewne gdzieś po środku. Coś przeoczyliśmy w pewnym momencie, no i poszło. Przez jakiś czas ratowało się jeszcze związek, nie udało się, no i co? Trzeba zakończyć temat i żyć. Czas rozstania jest wyjątkowo ciężkim czasem. Inaczej człowiek się rozstaje po roku czy dwóch, inaczej jak ma się 23 lata, a inaczej jak 35 lat.

Zarówno przy zakochaniu, jak i rozstaniu najczęściej postępuje się irracjonalnie. Jak to u Ciebie wygląda?
Podobnie. Po rozstaniu przechodziłem ciężkie dni, ciężkie chwile. Nie myślałem ani logicznie ani w ogóle, tylko myślałem o jednym. Jak się zakochałem, to również tak miałem, nie radziłem sobie, bo myślałem tylko o jednej osobie. W takim momentach najchętniej by się tylko leżało, miziało i by było tak cudownie. To są niby dwie różne etapy życia, ale stan jest taki sam. Z tą różnicą, że przy rozstaniach więcej się płacze, a przy zakochaniu człowiek się więcej cieszy.

Jesteś zazdrosny?
Czasami tylko mi się załączy, ale nie jestem typem zazdrośnika. Każdy z nas chyba wie, co ma i co może stracić. Zazdrość w tym nie pomoże, a jeszcze nakręci. Bezsensu są jakieś docinki, głupie tematy, głupie rozmowy z tą drugą osobą. Jeżeli chce zdradzić, to i tak zdradzi, niezależnie od tego czy będziesz trzymał za rączkę. Nie zazdroszczę ludziom ani pieniędzy, ani sławy, ani facetów. Co niektórym tylko współczuję, że ma akurat takiego a nie innego faceta. Ale współczuć mi wolno (śmiech).

01_twarz_marcinz

W kwestionariuszu Prousta jako dar natury, który chciałbyś posiadać wybrałeś Cofanie się w czasie, by móc pewne rzeczy naprawić, bądź ich uniknąć. Czy to nie jest tak, że bez tych błędów nie miałbyś tej świadomości, którą dziś masz?
Tak, ale chodziło mi o coś innego. Jak poznałem swojego byłego faceta i przyznałem się w domu, że jestem gejem, wyjechałem z dnia na dzień. Urwał mi się kontakt z rodziną. I teraz dopiero wiem, że to było dla mnie coś strasznego.
Kontakt z rodziną odzyskałem dopiero po latach. Teraz mam kontakt z ojcem. Mama już nie żyje, ale kontakt z nią, osobą która była ważna w moim życiu, która bardzo dużo mnie nauczyła i była bardzo silną i niezależną kobietą, odzyskałem na trzy miesiące przed jej śmiercią. Dopiero wtedy, jak się dowiedziałem, że jest chora pojechałem do szpitala, gdzie była już po pierwszej operacji. Kiedyś postawiłem wszystko na jednego człowieka, zaufałem mu, bo go kochałem, a w tym trudnym dla mnie momencie zostałem sam. Przez lata nie miałem kontaktu z rodziną i właściwie tylko to chciałbym zmienić, gdybym mógł cofnąć czas. Nie chodzi mi o to, żebym zmienił pracę, karierę, skończył inną szkołę, pracował w korporacji, zarobił kupę kasy, został prezesem. Pisząc to w kwestionariuszu, chodziło mi o rzeczy bardziej przyziemne, że człowiek w życiu popełnił takie błędy, że mógł trochę inaczej to wszystko rozwiązać.

Ze swojego doświadczenia co byś poradził tym, którzy myślą radykalnie o zerwaniu kontaktu z rodziną, w imię miłości?
Niech uważają i to wszystko rozsądnie załatwią. Jak ma się tolerancyjnych rodziców, jak często dzisiejsza młodzież, to może rodzice inaczej do tego podchodzą. Ja byłem trzecim z kolei z rodzeństwa i miałem nieco starszych rodziców. Dla nich moja orientacja była w jakimś sensie nie do przyjęcia. Ale postawiłem na swoim, bo poznałem super faceta, zakochałem się. Dlatego teraz zawsze powtarzam, że zależy od sytuacji, że jeżeli masz taką świadomość, że rodzice akceptują Cię, może od razu nie do końca, bo to dla nich też jest najczęściej szokiem, ale z czasem to sie jakoś wszystko ułoży, to będzie super. Jeśli może być inaczej to lepiej żyć w ukryciu, nie przyznawać się. Po prostu wyjechać do dużego miasta do pracy, za chlebem i żyć po swojemu, a rodzice niech żyją w swojej świadomości. Rodzice i tak, w którymś tam momencie domyślają się tego wszystkiego, tylko nie nazywają tego po imieniu. Tak jednak jest najlepiej, nie robić sobie w życiu rewolucji, bo można na tym naprawdę dużo stracić i być w kropce.

Jak chciałbyś umrzeć?
Szybko i bezboleśnie. Nie chciałbym się męczyć, być ciężarem dla kogoś. Nie lubię być ciężarem dla kogoś, nie znoszę być uzależniony od kogoś. Chwila uniesienia, zamykasz oczy i jesteś po drugiej stronie. Mogę też umrzeć podczas sexu. Fakt, może się to różnić czy jesteś na dole czy na górze (śmiech).

Cenisz sobie niezależność?
W dwójkę żyje się inaczej, ale przez cztery lata bycia samemu nauczyłem się, że trzeba być niezależnym człowiekiem. Inaczej można się obudzić „z ręką w nocniku”, bez niczego, zaczynając wszystko od początku. Dlatego moja niezależność, stabilizacja finansowa jest dla mnie najważniejsza. Od nikogo nie potrzebuję pomocy i to jest dla mnie w tym momencie najważniejsze.

*We wszystkich częściach rozmowy pojawiają się pytania czytelników, którzy na facebooku zadawali je w trakcie wywiadu.

Przewiń do góry