Marcin z Warszawy przez rok nie zwalniał tempa, wysoko podniósł poprzeczkę następcy. Jak podsumowuje swój rok? Rozmowa z Mr. Bear Poland 2015 na zakończenie kadencji.
Koniec nastąpi 24 października.
Marcin: Dzięki bogu.
Zmęczony jesteś?
Troszkę.
To nie jest zachęcające dla przyszłych misterów.
Nie jestem zmęczony samą kadencją, tylko ludźmi.
To znaczy?
Niektórzy nie potrafią powiedzieć stop. Zawsze byłem sobą i nie będę nikim innym, a niektórzy oczekują czegoś innego ode mnie. Nie jestem wstanie być wszędzie i każdemu dogodzić. Nie jestem wstanie być na każdym zlocie misiowym, misiospędzie, na każdej imprezie. A później otrzymuje wiadomości, że mnie nie było, że są zawiedzeni. To nie jest tak różowe, jak się wydaje.
Może za dużo dałeś przez ten rok?
Może. Tylko do tej pory mówiono, że są misterzy, którzy nie za wiele robią, tylko się bawią i są od czasu do czasu na imprezach. Teraz pojawił się taki, co coś tam zrobił, więc ludzie oczekują więcej. Dasz im palec, to wezmą całą rękę.
Zapomnieli o wcześniejszych latach, kiedy misterzy…
… po prostu byli. Osoby, które i tak przebywały w naszym środowisku wiedziały o istnieniu misterów. I tylko one. Ja skupiłem się na działalności poza naszym środowiskiem.
Dużo cię to kosztowało.
Jeszcze nie tak dużo, to nie jest tak bo…
… bo pokrywałeś to ze swoich środków.
Eee tam. Nie chodzi o pieniądze. Są po to, żeby je wydawać. Mnie chodzi o czas na to poświęcony.
Byłeś hejtowany, zwłaszcza w pierwszej połowie roku. Wyprowadziło Cię to z równowagi?
Nie jestem człowiekiem, który po hejtach załamie się. Przez chwilę przemyślę swoje zachowanie (bo może ma rację). Hejt jest dla mnie motywujący, bo mogę pokazać, że zrobię to po swojemu i że będzie lepiej niż hejter myśli. Nie siedzę i nie płaczę.
Duże poruszenie wywołała Twoja sesja w bieliźnie dla firmy Bear Skn.
Ooo to jeszcze nie koniec, wiem że jest jeszcze parę fotografii, które będą wykorzystane przy kolejnych działaniach firmy.
W Europie sesja wzbudziła zachwyt, a w Polsce hejty.
Bardzo popularne te zdjęcia były na instagramie Bear Skn. Ale oczywiście, dostałem również wiadomości że pan, sława, sodówka i podobne niewybredne określenia.
Dostałeś nawet memy z tej sesji z wulgarnymi hasłami.
Tak, ale zamiar tej sesji był inny. Był sponsor i chciałem wywiązać się z porozumienia stowarzyszenia ze sponsorem. Dostałem bieliznę, która miała metkę akurat z tyłu, stąd te zdjęcia w takich pozach.
Rok temu w wywiadzie zapytałem Cię: Ukazał się kalendarz z Mr. Bearami, organizujesz Luksusowego Sylwestra jak za PRL, pojawiasz się na lokalnych misiospędach, wzorem Mr. Bearów z innych krajów uruchomiłeś fanpage na facebooku. To tylko niektóre Twoje pomysły, które już realizujesz po wygranych wyborach. Jakie stawiasz sobie cele jako Mr. Bear Poland 2015. Wówczas odpowiedziałeś: Jeżeli cokolwiek wymyślam, to jako Mr. Bear Poland 2015, a nie Marcin Z., bo osobista sława jest mi niepotrzebna. Powinno to wyglądać inaczej niż dotychczas. Chciałbym, żeby więcej osób o nas usłyszało, że istniejemy, działamy jako Bears of Poland. Na razie tylko nieliczni wiedzą o stowarzyszeniu. Najczęściej są to osoby, które albo mają styczność z nami albo z osobami już będącymi w naszej grupie. Dlatego uważam, że czas to zmienić i wyjść na zewnątrz. Pokazać szerzej, że działa takie misiowe stowarzyszenie. Na fanpage na Facebooku będę pokazywał, co robimy, jak działamy szerzej, także poza grupą, by nikt nie zarzucił, że bawimy się dobrze w swoim towarzystwie i nic poza tym nie ma. Następca będzie miał podniesioną poprzeczkę.
Udało się. Dostaje różne głosy od chłopaków, np. wczoraj z Anglii, który w ogóle nie miał zielonego pojęcia, że są miśki w Polsce, że funkcjonujemy w stowarzyszeniu. Przez przypadek wszedł na fanpage, zobaczył i napisał, że jest z nas dumny. Podczas Sitges Bear Week – największej miśkowej imprezie w Europie – byłem traktowany jak egzotyka. Przez dwa dni chodziłem w szarfie. Mr. Bear – to akurat tam było normalne, bo sporo było Mr. Bearów z różnych krajów. Wrażenie robił napis Poland. Nie wiedziano w tym środowisku, że Polska ma – i to od kilku lat – swojego Mr. Beara.
Gdy mówiłeś o planach wyjścia na zewnątrz, poza nasze środowisko, pokazaniu, że działamy, spytałem prześmiewczo czy chcesz iść do przedszkola w szarfie i rozdawać dzieciakom cukierki na Mikołajki. Minął rok i zrobiłeś odważny, a dla niektórych kontrowersyjny krok – współpracę ze skórzakami. Dlaczego?
Miałem sporo znajomych z tego środowiska. Wielu poznałem podczas wyborów w Niemczech czy Czechach. Na ostatnich wyborach Mr. Leather Czech więcej tam było osób z szarfami niż bez nich. Oni mnie zaakceptowali w normalny sposób. Gdzieś wtopiłem się w to środowisko. Czy jestem szczególnie miły? Nie, jestem sobą, nie udaję.
To szansa na szerszą współpracę ze stowarzyszeniem skórzaków?
Wiele zależy od mojego następcy. Może ma inny pomysł na siebie. Dobrze jednak wiemy, że wśród miśków jest sporo skórzaków. I nie chodzi tu o łączenie stowarzyszeń, tylko o współpracę, wymianę doświadczeń, wspólne imprezy, wyjazdy.
Jakie najtrudniejsze zadanie będzie miał Mr. Bear Poland 2016?
Sprostać wszystkim ludziom. Niestety obawiam się, że na nowego mistera będą patrzeć przez palce. Nie będzie mu łatwo na początku, będą go porównywać do mnie, będą go hejtować w ten dziwny sposób. Powinien coś zrobić, żeby tych ludzi ze sobą połączyć, pogodzić. A nie da się wszystkich.
Tobie się udało.
Przez zabawy, imprezy – uśmiech nr 5 i do przodu.
Parę tygodni temu wrzuciłeś post na grupę Bears of Poland skierowany do tegorocznych kandydatów: Panowie, zachęcam do ruszenia się z kampanią, nic się nie dzieje, nie znamy Was. Był to wyraźny sygnał do Ciebie, że ta kampania jest dość… wyważona, spokojna.
Tylko ja ją porównuję z kampaniami z ostatnich dwóch lat. Wówczas to wyglądało inaczej. Myśmy z chłopakami w zasadzie się bawili. Wrzucałem swoją fotkę, w odpowiedzi wrzucał Maciek czy Krzysiek i tak co tydzień. Oni są ostrożniejsi. Nie wiem w sumie dlaczego. Boją się? Staram się ich pobudzić. Rzucam szarfę, niech łapią.
Pojawiła się inicjatywa, pod którą się podpisałeś razem z Maćkiem (Vice Mr. Bear Poland 2015) i 11 misterami z wcześniejszych lat przeciwko hejtowaniu Vaclava z Pragi – Mr. Bear Czech 2015. Myślisz, że taki apel – dostępny na Twoim fanpage – coś zmieni?
Myślę że tak. Pokazuje nasze jasne stanowisko, praktycznie wszystkich dotychczasowych misterów, jakich wybrano. Z moim głosem ktoś może nie liczyć, ale skoro pod tym podpisał się np. Krzysiek, Robert, Piotr czy Kamil, a ich akurat lubią, szanują, to może zastanowią się następnym razem zanim kogoś obrzucą błotem. Ludzie zawsze będą pisać, hejtować, ale powinien być w tym umiar.
Jeżeli ktoś zostaje misterem w innym kraju i zostaje wybrany przez ileś tam osób, to powinniśmy to uszanować. W tym roku w Sitges wygrał wybory misiek, który nie jest typowym miśkiem. I pojawiły się głosy zawiedzenia, ze wygrał taki a nie inny. W Luksemburgu (po raz pierwszy organizowane wybory) wygrał też misiek, co nie jest miśkiem naszych wyobrażeń. W Niemczech są fajne miśki, które nie wszystkim pasują. 17 października w Belgii Mr. Bearem został niemisiowaty facet. Nie wszędzie jest tak, że wygrywają duże miśki, z brzuchem, owłosione, przystojne czy mniej przystojne. To ludzie ich wybierają i powinniśmy to uszanować.
Czy Mr. Bear w innych krajach, to po prostu najprzystojniejszy facet czy to również funkcja społeczna, którą i Ty wprowadziłeś u nas?
Mr. Bear Germany jest bardziej związany ze środowiskiem skórzanym, fetyszowym i tam bardziej funkcjonuje. Ale Niemcy to zupełnie inna bajka. Mr. Bear Belgia robił dobrą robotę, np: w Sitges chodził z ulotkami na rzecz profilaktyki HIV/AIDS. Mr. Bear Austria jest artystą, on promuje misiaków wszędzie, podczas koncertów na całym świecie (niedawno w Chinach), jest muzykiem i często występuje w szarfie. Pokazuje przez to, że tacy ludzie istnieją. Nie jest typowym miśkiem z brzuchem, ale ktoś go kiedyś wybrał. Ma swoje 5 minut, ma taki pomysł na siebie i myślę, że ostatecznie jest to działanie na plus.
A jak to w Polsce powinno wyglądać?
Nie mam pojęcia. Ile misterów, tyle pomysłów. I tak robimy dobrą robotę, bo pokazujemy, że istniejemy, że są różne imprezy, eventy.
Pojawił się pomysł europejskiej edycji Mr. Bear, wzorem wyborów Mr. Leather Europe. Co sądzisz o takiej inicjatywie?
Inicjatywa jest bardzo fajna, tylko trzeba mieć na to przemyślane i dobre zaplecze. Bo to nie sztuką zaprosić gości, sztuką to sprawić, żeby oni przyjechali i te wybory odbyły się u nas. A jeżeli się zaprasza misterów, to trzeba im zapewnić jakiś byt. A to już są duże pieniądze. Oni takich zaproszeń mają sporo i nie wszędzie przyjeżdżają. I jeszcze mieć jedną dodatkową, ciężką szarfę? U skórzaków fakt ludzie przyjeżdżają tam za swoje pieniądze, ale nagrody są takie, że motywują do tego przyjazdu.
Z perspektywy roku – czy bycie Mr. Bear Poland to miłe doświadczenie?
Bardzo miłe. Poznałem mnóstwo ludzi. Nie tylko z Polski – Warszawy, Krakowa czy Trójmiasta. To niewątpliwy plus – poznałem sporo fajnych ludzi, z którymi mam kontakt do dzisiaj. Wybory Mr. Bear Poland to bardzo fajna impreza, tylko trzeba mieć na siebie pomysł i zdrowy rozsądek.
Jakie plany na przyszłość? Nie będziesz chyba karmił łabędzi w Łazienkach?
Kto wie [śmiech]. Pewnie będę pracował, bo ostatnio mam dużo pracy niestety.
Czyli schowasz się do szafy i powiesz koniec?
Nie mam tak dużej szafy, bym się do niej zmieścił [śmiech]. To nie jest koniec, będzie nowy mister, jak będzie chciał to mu pomogę, w ten czy inny sposób. Możemy razem jechać na jedną, drugą, trzecią imprezę. Pokazać się, wprowadzić go, bo to jest trochę zamknięte, dziwne środowisko. Nauczyć uśmiechu nr 5, jak się czeka w kolejce do klubu, trzeba wiedzieć do kogo się uśmiechnąć, żeby wpuścili. Jak dają drinki, to trzeba uważać, co się pije i z kim się wychodzi. Kandydaci wiedzą, że mogą liczyć na mnie, bo mam z nimi od jakiegoś czasu kontakt.
Sporo miałeś takich sytuacji?
W Berlinie jeden facet stawiał mi drinki i pilnował tylko czy piję, a sam nie pił. Czekał i patrzył.
W Warszawie dosypano Ci coś do drinka.
W Warszawie to były różne sytuacje. Trzeba mieć do tego zdrowe podejście. Akurat tu jest mi lepiej, bo znam to towarzystwo i wiem czego mniej więcej się spodziewać.
Dlaczego nie startujesz ponownie?
Mam na siebie głosować?
Czyli za rok startujesz?
Absolutnie nie. Są młodzi, niech się teraz wykażą. Ja pokazałem coś innego, że się bawimy, istniejemy. Na fanpage’u mam nie tylko znajomych z grupy BoP. Jest tam mnóstwo znajomych z zagranicy czy moich prywatnych znajomych, którzy mnie lubią, widzą, co się dzieje. I to nie jest tak, że stowarzyszenie żyje własnym życiem, a mister swoim. Wszelkie działania, jakie podejmowałem służyły integracji wokół stowarzyszenia.
Jesteś zachęcany do powtórki Sylwestra z Mr. Bear Poland.
Będzie nowy mister i to on może będzie miał pomysł na sylwestra. Sam pomysł nie jest zły, podejrzewam że zawsze parę osób przyjdzie na taką imprezę. Teraz pewnie więcej niż 30 osób, jak w zeszłym roku. Taka impreza jest prosta, ale przygotowania do niej wymagają sporo pracy. Rok temu sylwestra robiłem praktycznie sam, normalnie pracując. A po imprezie w Nowy Rok szedłem do pracy.
Będziesz kontynuować niektóre działania po przekazaniu tytułu, np. prowadzenie fanpage?
Fanpage będzie żył swoim życiem. Mam jeszcze sporo zaproszeń do różnych miejsc na imprezy. Ale już część odsyłam, bo zdaję sobie sprawę, że w listopadzie będzie nowy mister i ja nie będę mógł występować w tej roli.
Jakie masz plany po 24 października?
Miejmy nadzieję, że chociaż przez miesiąc będę mieć święty spokój.
Miałeś nadzieję na to, jak pojawią się kandydaci.
Nie udało się do końca, ale myślę, że jak będzie nowy Mr. Bear Poland, to wszystko przełoży się na niego. Nie zazdroszczę mu [śmiech].
Rozmowę przeprowadzono 18 października 2015 roku
Wcześniejszy trzyczęściowy wywiad z Marcinem można przeczytać tutaj:
Część pierwsza: Ja i woda sodowa? Proszę Cię
Cześć druga: Najważniejsze pokazać kim jesteś
Cześć trzecia: Improwizacja a`la coś tam